Wiecie co, właśnie zdałem sobie sprawę, że jestem tutaj już
prawie półtora miesiąca. Mam wrażenie, jakbym zaledwie wczoraj został tutaj
przytargany przez Felixa.
Mimo to czuje się, jakbym znał to miejsce od wielu lat. Może
to efekt nadmiernej ilości wolnego czasu, którego zawsze mi brakowało.
Strach, który początkowo niemal całkowicie mnie paraliżował
przemijał wraz z godzinami. Wszystko stawało się takie… codzienne. Nawet fakt
tego, że mam wokół siebie samych zabójców zaczął wydawać mi się po prostu… zwykły.
Może nie normalny, codzienny, ale po prostu zwyczajny. Przyzwyczaiłem się do
tych ludzi, ich zachowania i stylu życia. Mimo, że wciąż wiem tyle, co nic o
nich, o tym gdzie właściwie jestem, to coraz bardziej asymiluje się z resztą.
Może i to dobrze. Wolałbym uniknąć kłótni, sprzeczek, nieporozumień i wiecznych
wojen wywołanych moim statusem nowego. Zresztą chyba nawet moja intuicja przyzwyczaiła
się do tego, by nie zaglądać w każdą dziurkę jaką znajdę, bo może skończyć się
to dnia mnie nieciekawie.
Jednak to, z czego cieszyłem się najbardziej to chyba fakt,
że imię na I nie wywoływało już u mnie dreszczy. No dobra może i miałem gęsią
skórkę, ale raczej z nieco innych powodów niż przeraźliwy strach. Blondyn stał
się dla mnie z czasem obiektem podziwu i … no może nawet pożądania. Ale czy
naprawdę jest w tym coś złego?
W końcu był cholernie dobrym kochankiem, a ja chyba zaczynałem się uzależniać od jego bliskości.
Co przyjmowałem raczej z niezbyt wielkim entuzjazmem.
Bo czy bliskość nie oznacza poczucia bezpieczeństwa? A ja
zdecydowanie nie czuje się bezpiecznie przy nim. Nigdy nie wiem, o czym myśli,
nie potrafię przewidzieć jego wybuchów a odróżnienie jego żartu od śmiertelnej ironii,
w moim wypadku, graniczy z cudem.
Mimo to żyję. I mam się całkiem dobrze jak na razie. A
przecież blondyn miał już tyle okazji i jeszcze więcej powodów, by mnie zabić. A
mimo to wciąż tu jestem.
Czasem zupełnie tego nie rozumiem. Chciałbym zapytać, ale co
jeśli to jedynie pogorszy całą sytuacje? Co jeśli jednak zapragnie mnie
uśmiercić?
Nie daje mi to spokoju. Masa pytań wciąż rodzi się w mojej
głowie.
Czy trzyma mnie tu dla swojej własnej przyjemności, czy ma
wobec mnie jakieś głębsze plany? A może to po prostu jego chwilowy wybryk, ale
czy wtedy narażałby całą organizacje? A tak właśnie było, przecież powinien być
świadomy tego, że będąc tutaj mimowolnie dowiem się wielu rzeczy, które potem
mogę wykorzystać przeciwko niemu.
A może po prostu miał mnie za nic. Może uznał, że jestem
zbyt żałosny, że nie jestem dla niego żadnym zagrożeniem i dlatego wciąż igra
ze mną.
Sam nie wiem.
Myślenie o tym przyprawia mnie tylko o ból głowy i kolejny zły
nastrój. Szczerze mam już dość tych
wiecznych wątpliwości i ostrożności.
Chciałbym czasem powiedzieć wprost to, co myślę, bez ryzyka śmierci
z ręki tego sadysty.
Ciekawe czy ktoś taki, jak Izaku może w ogóle się zakochać?
Naprawdę wątpię. Nie wyobrażam sobie go, jak daje się ponieść emocjom, jak
oddaje się swoim pragnieniom. A czy nie na tym polega prawdziwa miłość? Nie
taka z rozsądku, przemyślana, ostrożna, ale prawdziwa zrodzona tylko z uczuć.
Zupełnie nie wyobrażam go sobie w podobnej roli, to jak jakiś oksymoron, coś
zupełnie przeciwnego. Ciekawe czy zawsze taki był? A może miał kiedyś miłość
swego życia, gdy jeszcze nie był tyranem bez serca? Może on też potrafił się
zakochać… ach gdybym tylko mógł spytać.
Moja ciekawość z każdym dniem jedynie rośnie. Jeszcze chwila
a zrobię kolejną głupotę. Bo właśnie pytanie któregoś z kręgu było by
największą głupotą. Od razy donieśliby blondynowi, a mi znów by się dostało za
wtykanie nosa w nie swoje sprawy.
Normalka.
Z drugiej strony, czemu nie spróbować, gdy ma się jednego z
nich tuż przed nosem.
Tak, znowu siedziałem w bibliotece a Feliks kręcił się wokół
wyraźnie czegoś szukając. Może własnego rozumu, przydałby mu się w końcu.
Wiem, że biblioteka nie uchodzi ogólnie za centrum
jakiejkolwiek rozrywki, ale w tym miejscu owszem. Wierzcie mi, gdybyście całymi
dniami nie mieli nic do roboty bez Internetu, komputera po jakimś czasie też
zaczęli byście czytać książki. Swoją drogą niektóre z nich są nawet ciekawe…
boże gdybym słyszał siebie dwa miesiące temu. Nie uwierzyłbym choć by mi
zapłacili.
-Felix…- Zagadnąłem czarnowłosego podpierając się leniwie na
fotelu.
-Czego?- Burknął do mnie złośliwie, jakby miał mi za złe, że
w ogóle ośmieliłem się mu przeszkadzać, w jakikolwiek sposób. I powiedzcie mi
jak tu żyć z takimi?
-Niczego…- Fuknąłem do niego obrażony, co odebrał jedynie z drwiącym
uśmieszkiem- Chcę cię o coś zapytać- Przyznałem w końcu stwierdzając, że nie ma
sensu wdawać się w nim w głupie przekomarzanie.
-A pytaj, ale i tak ci nie odpowiem- Odparł dalej usilnie
przerzucając kolejne tomy książek bez większego celu.
-Co? Dlaczego?- Obruszyłem się zaraz. Czemu mi niby nie
powie, czemu on zawsze musi być taki złośliwy i przemądrzały? Mówiłem już, że
go nienawidzę? Dupek, dupek, dupek…
-Bo to pewnie ma jakiś związek z Izaku, racja?- Spojrzałem
na niego posępnie, a potem fuknąłem obrażony, co on odebrał z wielkim uśmiechem
tryumfu na twarzy. Bóg mi światkiem, że pewnego pięknego dnia go zabiję.
Mimo wszystko postanowiłem się nie poddawać. Może, jeśli
zacznę go męczyć, to w końcu dla świętego spokoju coś mi powie. Akurat w tej
taktyce jestem prawdziwym mistrzem.
-Dobra i tak zapytam. Czy Izaku miał kiedyś jakiegoś
kochanka? No wiesz, zanim ja się tutaj pojawiłem… to znaczy… czy kochał się w
kimś, no sam wiesz- Dokończyłem jakoś koślawo. Soczysty rumieniec oblał moje
policzki. Chyba nie przemyślałem sobie dokładnie tego pytania. Dlaczego gdy je
wypowiadałem na głos zaczęło brzmieć tak dziwnie? Mam nadzieję, że to tylko
moja wyobraźnia.
Czarnowłosy spojrzał na mnie jakby z niedowierzaniem, po
czym zaczął się głupkowato uśmiechać sam do siebie. Cholera ciekawe, co go tak
śmieszy?
-Spodziewałem się raczej innego pytania- Przyznał usilnie
hamując się od parsknięcia śmiechem – Nie sadziłem, że jesteś o niego
zazdrosny- W końcu parsknął niepohamowanie patrząc na mnie zupełnie rozbawiony.
Moment, co on właśnie powiedział?
-C-Co? Co ty wygadujesz?- O mały włos nie spadłem z fotela z
wrażenia. Język zaczął mi się jakoś dziwnie plątać a twarz paliła mnie żywym
ogniem. Ja zazdrosny? O Izaku? Chyba żartujecie, nigdy. Ja nie jestem
zazdrosny, to zwykła ciekawość. To chyba największa głupota, jaka słyszałem.
-Ja zazdrosny? Nie bądź śmieszny- Fuknąłem do niego
gniewnie, na co on jedynie jeszcze bardziej się roześmiał – Przestań kretynie powiedziałem,
że nie jestem zazdrosny. To zwykła ciekawość- Warknąłem wściekły na Felixa
wstając gwałtownie z fotela.
-Uważaj, do kogo mówisz smarku- Burknął pod nosem złowrogo,
opanowując śmiech.
-Bo co? Zabijesz mnie? Wiesz ile razy to słyszałem- Wrzasnąłem
wściekle. Naprawdę wkurzył mnie tym swoim niesmacznym żartem. Że niby ja
zazdrosny? Niedoczekanie.
-To może wreszcie wypełnię tą obietnicę- Warknął złowrogo, przysuwając
się do mnie gwałtownie z dłonią zwiniętą w pięść. Też przyskoczyłem do niego,
bo w obecnej sytuacji, byłem gotowy się z nim nawet bić. Guzik mnie obchodzi,
co się stanie. Nie będzie mnie pacan obrażał.
W pewnym momencie jednak czarnowłosy dosłownie zesztywniał.
Drgnął nerwowo, po spojrzeniu na drzwi i momentalnie odwrócił się ode mnie,
jakby nigdy nic.
Nie wiedząc, co się dzieje też spojrzałem na drzwi. Zupełnie
nie rozumiałem, co się właśnie stało. Patrzyłem tak dłuższą chwilę aż pojawił
się w nich, oczywiście nie kto inny, król i władca, Izaku. No i wszystko jasne.
Blondyn stanął w drzwiach rozglądając się po pomieszczeniu.
Zmarszczył brwi patrząc najpierw na mnie potem na Felixa, który znów wrócił do
swojej poprzedniej czynności.
Tylko mi nie mówcie, że słyszał, jak skakaliśmy sobie do gardeł
jeszcze chwile temu.
Izaku w pewnym momencie zaczął pewnie iść w moją stronę, aż
w końcu złapał mnie za nadgarstek, a ja zupełnie zdezorientowany jak to ciele
poszedłem za nim.
Popatrzyłem na blondyna zupełnie zaskoczony, a potem
zerknąłem w stronę czarnowłosego, który spoglądał na nas ukradkiem zza książki.
Gdy już chciałem zapytać, co się dzieje Izaku postanowił mnie oświecić.
-Chcę się napić, a ty będziesz mi towarzyszył- Pewnie w tym
momencie wyglądam bardzo głupio. Cóż spodziewałbym się wszystkiego, ale chyba
nie czegoś takiego. Przez „chce się napić” ma na myśli alkohol prawda? Naprawdę
to miejsce z każdym dniem zadziwia mnie coraz bardziej. Albo nie, chyba
powinienem się przyzwyczaić także do tego, że otaczają mnie sami dziwacy.
-Co znaczy niby to towarzystwo?- Burknąłem sceptycznie. Pewnie
znowu chce mnie wkręcić w jakieś dwuznaczne zabawy.
Blondyn posłał mi tak zimne spojrzenie, że nie ośmieliłem
się więcej pytać. Chyba miał nie za dobry humor. No pięknie. Czy ja wyglądam na
jakąś cholerna matkę miłosierdzia, że zawsze trafiam akurat na jego najgorszy
nastrój i zawsze musze znosić jego chimery?
Do cholery z tym życiem.
Po chwili trafiliśmy oczywiście do jego sypialni, a jakże by
inaczej. Więc już chyba wiem jak ma wyglądać to jego towarzystwo.
Blondyn dosłownie wepchał mnie do pokoju zatrzaskując
gniewnie drzwi za sobą. Nie mam pojęcia co go tak rozdrażniło, ale coś czyje,
że odbije się to na mnie.
Spojrzałem na niego nieco przestraszony. Cóż nie mam pojęcia,
co chce zrobić, ale nie podoba mi się to.
Czułem jak wszystkie moje mięśnie napięły się w oczekiwaniu
na jego ruch.
Ku mojemu zaskoczeniu blondyn naprawdę wyciągnął z szafki butelkę
whisky i szklankę. Potem opadł na fotel ze zirytowaną miną i nalał sobie
alkoholu. Naprawdę nawet nie chce wiedzieć, co siedzi temu gościowi w głowie.
Przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń gryząc się jakby z myślami. Co rusz
marszczył brwi w gniewnym geście i klną pod nosem stukając nerwowo palcami w
blat stolika. W pewnym momencie po prostu złapał za szklankę i jednym tchem
wypił cała jej zawartość. Przyznam nieco zbiło mnie to z tropu, tym bardziej,
że blondyn nawet się przy tym nie skrzywił.
Potem wyjął z kieszeni pudełko papierosów i zapalił jednego
zaciągając się mocno dymem. Dopiero wówczas opadł całkowicie na fotel jakby
nieco odprężony. Boże, co za gość bez tych swoich papierosisków nie wytrzyma
minuty.
Nie wiedząc, co mam zrobić usiadłem na brzegu jego wielkiego
łóżka wciąż bacznie mu się przyglądając. Z tego dystansu obserwowanie go było
nawet zabawne, choć mogło się to dla mnie skończyć jednoznacznie.
W pewnym momencie chyba zauważył moja niepewną minę, bo
uśmiechnął się złośliwie wydychając w moja stronę kłęby siwego dymu.
-Co jest Shon, czyżbyś czuł się nieswojo?- Ten uśmiech chorej
satysfakcji na jego ustach przyprawiał mnie o dreszcze.
-Czy ja wiem, widziałem cię już w gorszym stanie-
Odpyskowałem mu dobitnie, jednocześnie uważnie obserwując jego reakcję. Uśmiech
na chwilę zniknął z jego twarzy. Gdy już myślałem, że wściekły zareaguje jakoś
agresywnie, on po prostu odwrócił wzrok i znów mocno się zaciągnął -Wydajesz
się być zdenerwowany. Coś się stało?- Spytałem ostrożnie w duchu modląc się by
przyczyną jego stanu nie było jakieś moje przypadkowe przewinienie.
-Nawet jeśli, to nie twoja sprawa- Odparł chłodno mierząc
mnie zimnym spojrzeniem. Zagryzłem wargę powstrzymując się przed kolejnym
komentarzem.
-To, po co mnie tutaj brałeś? Sam możesz sobie pić- Jakoś
samo wymsknęło mi się to z ust. Ach ten mój niewyparzony jęzor.
-Może i mogę, ale to do twoich obowiązków należy
dotrzymywanie mi towarzystwa. Czyżbyś zapomniał?- Uśmiech satysfakcji pojawił
się na jego ustach wykrzywiając je szeroko. Ten znowu o tym. Miałem już
nadzieje, że zapomniał o tej całej głupocie.
Izaku spokojnie zgasił wypalonego papierosa w popielniczce
stojącej na stoliku. Potem spojrzał na mnie tym dziwnym drapieżnym wzrokiem i skinął
dłonią, bym do niego podszedł. Oczywiście chwile się wahałem, ale ostatecznie i
tak nie miałem wyboru. Musiałem być mu posłuszny.
Powoli przysunąłem się bliżej jego fotela, choć stanie tak
blisko niego doprowadzało moje nerwy do szaleństwa. Przełknąłem z trudem ślinę
patrząc mu prosto w oczy z pozornym spokojem.
-Wiesz, gdy ze mną rozmawiasz z daleka, wydajesz się taki
odważny, ale gdy tylko zmniejsza się
dystans zaczynasz być niepewny. Boisz się, że ci cos zrobię?- Zapytał wstając
powoli z fotela. Mimowolnie cofnąłem się nieznacznie do tyłu. Mój instynkt reagował
za mnie. Szczególnie, gdy widziałem na jego twarzy ten stoicki spokój, który
zapowiadał jedynie burzę.
-Nie boję się- Powiedziałem odważnie, choć już czułem jak
kolana trzęsą mi się ze strachu. Blondyn prychnął rozbawiony i skoczył
gwałtownie w moją stronę. Przerażony cofnąłem się gwałtownie, ale napotkałem na
swojej drodze ścianę. Oczywiście Izaku skorzystał z okazji, jaka mu się
natrafiła i zbliżył się do mnie na niebezpiecznie małą odległość. Przejechał
palcem od mojego obojczyka po szyję aż do brody, unosząc ją nieznacznie. Właściwie
było to zaledwie muśnięcie, ale i tak czułem te dziwne igiełki podniecenia w
każdym minimetrze, który dotknął.
-Nie?- Szepnął rozbawiony moją reakcja. Jego usta
przejechały delikatnie po płatku mojego ucha. Pisnąłem gwałtownie, zawstydzony
cała sytuacją. Poczułem jak moje policzki nabierają kolorów.
-N-nie, ja po prostu ci nie ufam- W pewnym momencie poczułem
jak dłonie blondyna zjechały na moje uda. Sapnąłem gwałtownie, czując jak
podniecenie w moich spodniach rośnie z każdą chwilą. Czułem jego ciepły oddech
owiewający moją szyje. Nagle chwycił mocno moje nogi i uniósł mnie wysoko przyciskając
mocniej do ściany. Pisnąłem zaskoczony tym gwałtownym ruchem i pozycją, w
jakiej nagle się znalazłem. Odruchowo oplotłem ramiona wokół szyi blondyna i
mocno się w nią wczepiłem.
-Co robisz?- Warknąłem do niego gniewnie. Naprawdę czułem
się dziwnie. Oplotłem nogami jego talię, żeby nie spaść, ale w konsekwencji czułem
przez spodnie jego wypięta męskość. To naprawdę zawstydzające, cholera.
-Chce ci pokazać, że nie masz innego wyjścia jak tylko mi
zaufać- Gdy już chciałem się odezwać skutecznie zamknął mi usta namiętnym
pocałunkiem. Czułem jak jego język bawi się moim zachęcając mnie bym przyłączył
się do zabawy. Gdy poczułem jak wsuwa dłoń pod moją koszulkę i sunie spokojnie
wzdłuż mojej skóry swoimi długimi palcami, sapnąłem gwałtownie. Dziwny prąc
przeszedł całe moje ciało stawiając każdą komórkę w gotowości. Gdy tylko
uwolnił moje usta od pieszczot zajął się moim uchem i szyją. Delikatne
pocałunki składane tuż nad obojczykiem doprowadzały mnie do szaleństwa. W końcu
zaczął zsuwać ze mnie spodnie wraz z bielizną. Wczepiłem się w niego mocniej,
by nie upaść, gdy jego ręce mnie nie przytrzymywały.
Po chwili poczułem jak jego palec wsuwa się we mnie.
Napiąłem się gwałtownie wbijając paznokcie w poły jego ubrania. Jęknąłem przeciągle,
gdy zaczął nim poruszać.
Blondyn prychnął jakby rozbawiony, po czym dołożył kolejny
palec mimo, że nie przyzwyczaiłem się jeszcze do pierwszego.
-Pamiętaj, że to do mnie należy twoje życie- Szepnął mi do
ucha zmysłowo i polizał delikatnie brzeg jego płatka. Czułem jak serce mocno
kołacze mi w klatce piersiowej. Przybity do ściany z nogami oplecionymi wokół
jego bioder jeszcze intensywniej odczuwałem każdą pieszczotę – Lepiej mocno się
trzymaj- Zarechotał mi wprost do ucha z dziwną satysfakcją w głosie. Chwile
później poczułem jego męskość w sobie. Przeciągły jęk wyrwał mi się z gardła. Izaku
znów zaczął całować mnie namiętnie jednocześnie penetrując już moje wnętrze.
Pomruki niepohamowanie wydostawały się ze mnie. Tym razem to było coś innego,
nowego. Po raz pierwszy kochałem się z nim przybity do ściany jego ciałem.
Byliśmy maksymalnie blisko. Czułem, jak wchodzi głębiej i głębiej we mnie. Tak
głęboko, jak jeszcze nigdy. Zupełnie, jakby chciał wypełnić każdy centymetr
mojego ciała, do którego może się dostać. Gdy poczułem nadchodzące spełnienie,
zakręciło mi się w głowie. Jeszcze mocniej przywarłem do jego gorącego torsu,
opierając mu głowę na ramieniu. Chwile później gwałtowny dreszcz wstrząsnął
moim ciałem. Doszedłem wprost na jego brzuch. Och jak mi przykro…
Opadłem bezwładnie w jego ramiona, nie mając siły, by dłużej
się trzymać. Chyba blondyn to zauważył, bo złapał mnie mocno i przerzucił sobie
nieznacznie przez ramię. Nie miałem sił by zaprotestować, więc po prostu się
poddałem.
Izaku podszedł ze mną do łóżka i rzucił mnie ostrożnie na
pościel. Oddychałem płytko, łapiąc łapczywie powietrze w płuca. Blondyn
pochylił się nade mną i ucałował mnie ostrożnie w skroń, a potem w usta.
-To jeszcze nie koniec- Szepnął cicho, po czym jednym ruchem
znów wszedł we mnie. Jęknąłem czując, jak rozpychające uczucie powraca. Blondyn
przyspieszył rytm, jednocześnie obsypując mój brzuch pocałunkami. Chyba
domyślacie się, że po mniejszej chwili znów byłem całkowicie podniecony i wiłem
się pod nim w spazmach rozkoszy. Sposób, w jaki ten człowiek rozpalał ogień
moim ciele w zaledwie kilka sekund chyba na zawsze pozostanie dla mnie zagadką.
Sapnąłem, gdy jego męskość trafiła w mój najczulszy punkt, po raz kolejny będąc
już u kresu wytrzymałości. Chyba najbardziej denerwuje mnie to, że ja tak
szybko dochodzę, a on nie zrobił tego nawet raz. Mimo to w pewnym momencie
blondyn przyspieszył łapiąc gwałtownie oddechy, tak samo jak ja. Widziałem jak
pot spływał z jego czoła zlepiając pasma jasnych włosów. Po chwili wygiąłem się
pod nim w łuk dochodząc po raz drugi, tym razem w towarzystwie blondyna.
Obaj opadliśmy zmęczeni na pościel uspokajając oddech i
rozbiegane serce. Blondyn przesunął się obok mnie dając mi nieco przestrzeni.
Wciąż dyszał mocno a z jego czoła toczyły się powoli kropelki potu. Miał
przymknięte powieki. Patrzyłem na niego przez chwile urzeczony. Jego twarz
zupełnie się zmieniała, gdy nie był tym wyniosłym królem wszystkiego. Wydawała
się nawet dziecięca. Okrągłe policzki podmalowane lekko pożądaniem, dodawały mu
prawdziwego uroku. A czerwone usta, które potrafiły wymawiać tak bolesne słowa
teraz wydawały się zupełnie niewinne. W końcu blondyn otworzył oczy czując
chyba, że mu się przyglądam. Mimo to nie mogłem oderwać od niego wzroku. Jego
rdzawe tęczówki wyrażały teraz jedynie zainteresowanie i ciekawość. Okolony
kurtyną złotych włosów wyglądał jak anioł. Gdy na jego ustach pojawił się
złośliwy uśmieszek, speszyłem się momentalnie. Poczułem się głupio a moje
policzki zaczęły piec wstydem. Nie mogę uwierzyć, że się tak zapomniałem pod
wpływem chwili.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- Zapytał bez większego
skrepowania. Oczywiście zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Nie mogąc nic
odpowiedzieć po prostu spuściłem głowę uciekając przed jego wszystkowidzącym
wzrokiem. Zaśmiał się cicho przysuwając się bliżej mnie. Zaczął pocierać nosem
mój policzek a po czym lekko się odsunął. Spojrzałem mu powoli w oczy, było w
nich coś naprawdę pięknego.
Nie mogłem się powstrzymać i mimowolnie moje ciało ruszyło w
kierunku jego ust. Wydawał się dość zaskoczony moją nagłą śmiałością, ale
rozchylił delikatnie usta zachęcając mnie do dalszego działania. Przylgnąłem do niego mocniej, ale nie miałem śmiałości,
by zrobić cokolwiek więcej. Blondyn chyba zauważając to, sam przejął
inicjatywę. Pogłębił pocałunek unosząc się lekko nade mnie. Całowaliśmy się
powoli, zapamiętale, jakby sex przed chwila w ogóle nie miał dla nas znaczenia.
Czułem się z nim doskonale połączony.
Mimo to po chwili Izaku odsunął się ode mnie z mimowolnym
uśmiechem satysfakcji. Chyba nie mógł się powstrzymać ze względu na moją
wcześniejsza reakcje. Ułożył się wygodnie na poduszkach i zaczął gładzić mi
policzek wierzchem dłoni. Przyznam, że to było dość przyjemne, choć
nieoczekiwane z jego strony.
-Śpij już- Mruknął mi nad uchem składając delikatny
pocałunek w kąciku mojego oka. Naprawdę, gdy jesteśmy sami w łóżku zmienia się
w zupełnie innego człowieka. To doprawdy intrygujące. Chciałem coś jeszcze
powiedzieć, ale ostatecznie posłusznie zamknąłem oczy i wtuliłem się w
poduszki. Byłem naprawdę zmęczony. Seks z nim potrafił wyczerpać cały zasap
mojej energii.
Blondyn głaskał mnie delikatnie dłuższą chwile, a potem
przeszedł do czochrania mi włosów palcami. Ukołysany jego dotykiem nawet nie wiem,
kiedy dokładnie zasnąłem.
***
Dziwne trzaskanie i szuranie wyrwało mnie zupełnie z marzeń
sennych. Gdy spałem odczuwałem go tak mocno, jakby ktoś bębnił mi w głowie.
Przez chwile próbowałem nasłuchiwać, co się dzieje wokół mnie jeszcze nie
całkiem rozbudzony. Znów usłyszałem szuranie a potem kroki w pokoju. Uchyliłem
oczy wciąż bardzo śpiący. Zauważyłem jedynie, że lampka w rogu, rzuca nikłe
światło na pokój. Zamrugałem kilkakrotnie, wciąż czułem się zamroczony snem a
skutki seksu z blondynem też dawały o sobie znać.
W pewnym momencie przesunąłem dłonią gwałtownie w lewo, ale
natrafiła ona jedynie na pustkę. Nie było go. Mimo to miejsce, na którym spał
Izaku wciąż było jeszcze ciepłe. Uniosłem się powoli na łokciach rozglądając
się po pokoju. Po chwili dostrzegłem ciemną sylwetkę stojącą spokojnie przy ogromnej
szafie.
-Obudziłem cię?- Zapytał blondyn spokojnym ściszonym głosem,
jakby wciąż nie był pewny czy na pewno jeszcze nie śpię.
-Nie- Mruknąłem w odpowiedzi przyglądając się jego
poczynaniom. O ile mi się dobrze zdawało, był wciąż środek nocy, a on miał na
sobie koszule i spodnie od garnitury. W pewnym momencie nawet wziął ze stolika
kremowy krawat i zaczął do wiązać wokół szyi. Co się dzieje?
-Wychodzisz?- Zapytałem z zupełnym niezrozumieniem. Co on
chciał niby robić o tej godzinie?
-Tak, mam kilka spraw do załatwienia i musze znowu wyjechać-
Odpowiedział swobodnie nawet na mnie nie patrząc.
-Wyjechać, na jak długo?- Sam nie wiem, czemu pytam. Po
prosty… nie wydaje wam się to dziwne? Ostatnio często zdarzają mu się takie
nagłe wyjazdy. To przecież drugi raz w przeciągu zaledwie paru dni. Oczywiście
nie żebym tęsknił, ale to podejrzane…
-Och, o to się nie martw. Nie będzie mnie tylko do
jutrzejszej nocy, więc będziemy mogli dokończyć naszą małą zabawę jak wrócę- Na
jego ustach wymalował się ten potworny dwuznaczny uśmieszek. Ach jak ja tego
nienawidzę, przecież to jawna prowokacja.
Zrobiłem się lekko czerwony, bo właśnie zdałem sobie sprawę,
że faktycznie można było tak odebrać moje słowa.
-Nie o to mi chodziło- Fuknąłem do niego obrażony z odrobiną
jadu w głosie. Spojrzał na mnie z politowaniem, po czym prychnął tylko jakby lekko
rozbawiony moim oburzeniem -Ostatnio często wyjeżdżasz, to coś poważnego?- Zapytałem
ostrożnie przyglądając się jego reakcji. Ku mojemu zaskoczeniu blondyn po
prostu uśmiechnął się do mnie perliście z tymi dziwnymi chochlikami w oczach.
-Nie możesz wytrzymać bez zadania pytań prawda?- Zagryzł
wargę w figlarnym uśmiechu. Chyba bawiła go moja ciekawość. Cóż pewnie też bym
się pośmiał, ale to on tutaj decydował, o czym się dowiem, a o czym nie. A co
najbardziej wkurzające nigdy nie zdarzyło mu się przypadkiem przy mnie wygadać.
Wręcz przeciwnie. Czasem mam wrażenie jakby każde słowo, które do mnie wymawia
wcześniej bardzo dokładnie przemyślał.
Poczułem się lekko urażony jego wrogością, więc po prostu
prychnąłem i zakopałem się na powrót pod grubą warstwą kołdry.
Po chwili poczułem jak moje okrycie zostało ze mnie
brutalnie zerwane, a zimno wstrząsnęło moim ciałem. Spojrzałem lekko
spanikowany na blondyna. Myślałem, że zdenerwowałem go niechcący, ale wyglądał
nadzwyczaj spokojnie. Przypatrywał się mojej twarzy przez chwilę, jakby nad
czymś myślał.
-Powiem ci, ale wcale ci się to nie spodoba- W tym momencie
po prostu mnie zamurowało. Nigdy nie sądziłem, że wyjawi mi sekret
jakichkolwiek swoich działań, a tu proszę – Pamiętasz Jaspera?- Chwile musiałem
się skupić, by przypomnieć sobie osobę, której imię było mi dobrze znane. Po
chwili przypomniałem sobie chłopaka, którego jak sądziłem Izaku najpierw chciał
zabić, a potem darował mu jego winy mimo zdrady, jakiej się dopuścił. Kiwnąłem
tylko głową na znak, że pamiętam – Cóż, więc aktualnie sprzątam cały bałagan
jaki spowodował. Stąd te wyjazdy. Szczerze, gdy zorientowałem się jak dużo zdradził naprawdę jeszcze raz miałem ochotę go zabić- Przełknąłem ślinę
patrząc w jego oczy, które z jakiegoś powodu stały się lodowato zimne. Czyżby uważał,
że to moja wina? W końcu gdybym się w to nie wmieszał, może wszystko potoczyłoby
się zupełnie inaczej. A teraz musiał spijać całą gorycz i konsekwencje tej
jednej zdrady. Czemu mam wrażenie, że ma do mnie żal, że wtedy to nie jego
poparłem?
W pewnym momencie blondyn jednym ruchem rzucił na mnie z
powrotem ciepłą kołdrę.
Gdy tylko wygrzebałem się spod niej napotkałem rdzawo
brązowe tęczówki uważnie wpatrujące się we mnie. Blondyn oparł się o łóżko
nachylając się powoli nade mną jeszcze bardziej. Poczułem, jak robi mi się
gorąco. Przymknąłem oczy skupiając się na chwili. Najpierw delikatnie musnął
moje usta, a potem pewnie wpił się w nie mocniej. Gdy w końcu skończył mnie całować
szepnął mi cicho do ucha – Jutrzejszej nocy śpij w tej sypialni- Prychnąłem próbując
przybrać zdenerwowany wyraz twarzy, ale rumieńce wyraźnie mi to utrudniały.
Izaku jedynie uśmiechnął się do mnie pobłażliwie, po czym
wstał wziął marynarkę z fotela i zaczął iść w stronę drzwi. Dziwnie się czułem patrząc
na to, jak odchodzi. To chyba pierwszy raz, gdy widzę jak mnie opuszcza po
wspólnej nocy. Wcześniej zawsze budziłem się sam w pokoju.
To naprawdę dziwne uczucie, takie puste i z niezrozumiałych
dla mnie powodów bolesne.
Blondyn zatrzymał się jeszcze przy drzwiach na chwilę i
spojrzał w moją stronę.
-Mam nadzieje, że jak wrócę, to to miejsce wciąż będzie
stało- Zaśmiał się perliście a ja miałem ochotę po prostu pokazać mu język. Po
chwili jednak znów przybrał poważną postawę, a uśmiech zniknął z jego ust –Śpij
jeszcze, wciąż jest noc. I nie myśl za dużo, te sprawy ciebie nie dotyczą- Nie
wiem czy to miało mnie pocieszyć, ale patrzył na mnie tak poważnie i
intensywnie, że nie potrafiłem długo utrzymać kontakty wzrokowego z nim. W
końcu usłyszałem kliknięcie klamki, a blondyn wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Może mi się wydawało, ale usłyszałem ciche „Dobranoc” nim drzwi ostatecznie
zostały zamknięte.
Poczułem dziwną pustkę będąc w jego pokoju, otoczony jego
zapachem, ale bez niego.
Mimo to miałem cały dzień wolności.
Powinienem to wykorzystać jak najlepiej.
Na szczęście już mam plan.
Plan na to, jak zdobyć informację. A kiedy Izaku wróci
jutrzejszej nocy, będę przygotowany na spotkanie z nim twarzą w twarz.
CDN…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz