czwartek, 21 czerwca 2012

Wciąż ci nie ufam


Wiecie co, właśnie zdałem sobie sprawę, że jestem tutaj już prawie półtora miesiąca. Mam wrażenie, jakbym zaledwie wczoraj został tutaj przytargany przez Felixa.
Mimo to czuje się, jakbym znał to miejsce od wielu lat. Może to efekt nadmiernej ilości wolnego czasu, którego zawsze mi brakowało.
Strach, który początkowo niemal całkowicie mnie paraliżował przemijał wraz z godzinami. Wszystko stawało się takie… codzienne. Nawet fakt tego, że mam wokół siebie samych zabójców zaczął wydawać mi się po prostu… zwykły. Może nie normalny, codzienny, ale po prostu zwyczajny. Przyzwyczaiłem się do tych ludzi, ich zachowania i stylu życia. Mimo, że wciąż wiem tyle, co nic o nich, o tym gdzie właściwie jestem, to coraz bardziej asymiluje się z resztą. Może i to dobrze. Wolałbym uniknąć kłótni, sprzeczek, nieporozumień i wiecznych wojen wywołanych moim statusem nowego. Zresztą chyba nawet moja intuicja przyzwyczaiła się do tego, by nie zaglądać w każdą dziurkę jaką znajdę, bo może skończyć się to dnia mnie nieciekawie.
Jednak to, z czego cieszyłem się najbardziej to chyba fakt, że imię na I nie wywoływało już u mnie dreszczy. No dobra może i miałem gęsią skórkę, ale raczej z nieco innych powodów niż przeraźliwy strach. Blondyn stał się dla mnie z czasem obiektem podziwu i … no może nawet pożądania. Ale czy naprawdę jest w tym coś złego?
W końcu był cholernie dobrym kochankiem, a ja chyba  zaczynałem się uzależniać od jego bliskości. Co przyjmowałem raczej z niezbyt wielkim entuzjazmem.
Bo czy bliskość nie oznacza poczucia bezpieczeństwa? A ja zdecydowanie nie czuje się bezpiecznie przy nim. Nigdy nie wiem, o czym myśli, nie potrafię przewidzieć jego wybuchów a odróżnienie jego żartu od śmiertelnej ironii, w moim wypadku, graniczy z cudem.
Mimo to żyję. I mam się całkiem dobrze jak na razie. A przecież blondyn miał już tyle okazji i jeszcze więcej powodów, by mnie zabić. A mimo to wciąż tu jestem.
Czasem zupełnie tego nie rozumiem. Chciałbym zapytać, ale co jeśli to jedynie pogorszy całą sytuacje? Co jeśli jednak zapragnie mnie uśmiercić?
Nie daje mi to spokoju. Masa pytań wciąż rodzi się w mojej głowie.
Czy trzyma mnie tu dla swojej własnej przyjemności, czy ma wobec mnie jakieś głębsze plany? A może to po prostu jego chwilowy wybryk, ale czy wtedy narażałby całą organizacje? A tak właśnie było, przecież powinien być świadomy tego, że będąc tutaj mimowolnie dowiem się wielu rzeczy, które potem mogę wykorzystać przeciwko niemu.
A może po prostu miał mnie za nic. Może uznał, że jestem zbyt żałosny, że nie jestem dla niego żadnym zagrożeniem i dlatego wciąż igra ze mną.
Sam nie wiem.
Myślenie o tym przyprawia mnie tylko o ból głowy i kolejny zły nastrój. Szczerze mam już  dość tych wiecznych wątpliwości i ostrożności.
Chciałbym czasem powiedzieć wprost to, co myślę, bez ryzyka śmierci z ręki tego sadysty.
Ciekawe czy ktoś taki, jak Izaku może w ogóle się zakochać? Naprawdę wątpię. Nie wyobrażam sobie go, jak daje się ponieść emocjom, jak oddaje się swoim pragnieniom. A czy nie na tym polega prawdziwa miłość? Nie taka z rozsądku, przemyślana, ostrożna, ale prawdziwa zrodzona tylko z uczuć. Zupełnie nie wyobrażam go sobie w podobnej roli, to jak jakiś oksymoron, coś zupełnie przeciwnego. Ciekawe czy zawsze taki był? A może miał kiedyś miłość swego życia, gdy jeszcze nie był tyranem bez serca? Może on też potrafił się zakochać… ach gdybym tylko mógł spytać.
Moja ciekawość z każdym dniem jedynie rośnie. Jeszcze chwila a zrobię kolejną głupotę. Bo właśnie pytanie któregoś z kręgu było by największą głupotą. Od razy donieśliby blondynowi, a mi znów by się dostało za wtykanie nosa w nie swoje sprawy.
Normalka.
Z drugiej strony, czemu nie spróbować, gdy ma się jednego z nich tuż przed nosem.
Tak, znowu siedziałem w bibliotece a Feliks kręcił się wokół wyraźnie czegoś szukając. Może własnego rozumu, przydałby mu się w końcu.
Wiem, że biblioteka nie uchodzi ogólnie za centrum jakiejkolwiek rozrywki, ale w tym miejscu owszem. Wierzcie mi, gdybyście całymi dniami nie mieli nic do roboty bez Internetu, komputera po jakimś czasie też zaczęli byście czytać książki. Swoją drogą niektóre z nich są nawet ciekawe… boże gdybym słyszał siebie dwa miesiące temu. Nie uwierzyłbym choć by mi zapłacili.
-Felix…- Zagadnąłem czarnowłosego podpierając się leniwie na fotelu.
-Czego?- Burknął do mnie złośliwie, jakby miał mi za złe, że w ogóle ośmieliłem się mu przeszkadzać, w jakikolwiek sposób. I powiedzcie mi jak tu żyć z takimi?
-Niczego…- Fuknąłem do niego obrażony, co odebrał jedynie z drwiącym uśmieszkiem- Chcę cię o coś zapytać- Przyznałem w końcu stwierdzając, że nie ma sensu wdawać się w nim w głupie przekomarzanie.
-A pytaj, ale i tak ci nie odpowiem- Odparł dalej usilnie przerzucając kolejne tomy książek bez większego celu.
-Co? Dlaczego?- Obruszyłem się zaraz. Czemu mi niby nie powie, czemu on zawsze musi być taki złośliwy i przemądrzały? Mówiłem już, że go nienawidzę? Dupek, dupek, dupek…
-Bo to pewnie ma jakiś związek z Izaku, racja?- Spojrzałem na niego posępnie, a potem fuknąłem obrażony, co on odebrał z wielkim uśmiechem tryumfu na twarzy. Bóg mi światkiem, że pewnego pięknego dnia go zabiję.
Mimo wszystko postanowiłem się nie poddawać. Może, jeśli zacznę go męczyć, to w końcu dla świętego spokoju coś mi powie. Akurat w tej taktyce jestem prawdziwym mistrzem.
-Dobra i tak zapytam. Czy Izaku miał kiedyś jakiegoś kochanka? No wiesz, zanim ja się tutaj pojawiłem… to znaczy… czy kochał się w kimś, no sam wiesz- Dokończyłem jakoś koślawo. Soczysty rumieniec oblał moje policzki. Chyba nie przemyślałem sobie dokładnie tego pytania. Dlaczego gdy je wypowiadałem na głos zaczęło brzmieć tak dziwnie? Mam nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia.
Czarnowłosy spojrzał na mnie jakby z niedowierzaniem, po czym zaczął się głupkowato uśmiechać sam do siebie. Cholera ciekawe, co go tak śmieszy?
-Spodziewałem się raczej innego pytania- Przyznał usilnie hamując się od parsknięcia śmiechem – Nie sadziłem, że jesteś o niego zazdrosny- W końcu parsknął niepohamowanie patrząc na mnie zupełnie rozbawiony.
Moment, co on właśnie powiedział?
-C-Co? Co ty wygadujesz?- O mały włos nie spadłem z fotela z wrażenia. Język zaczął mi się jakoś dziwnie plątać a twarz paliła mnie żywym ogniem. Ja zazdrosny? O Izaku? Chyba żartujecie, nigdy. Ja nie jestem zazdrosny, to zwykła ciekawość. To chyba największa głupota, jaka słyszałem.
-Ja zazdrosny? Nie bądź śmieszny- Fuknąłem do niego gniewnie, na co on jedynie jeszcze bardziej się roześmiał – Przestań kretynie powiedziałem, że nie jestem zazdrosny. To zwykła ciekawość- Warknąłem wściekły na Felixa wstając gwałtownie z fotela.
-Uważaj, do kogo mówisz smarku- Burknął pod nosem złowrogo, opanowując śmiech.
-Bo co? Zabijesz mnie? Wiesz ile razy to słyszałem- Wrzasnąłem wściekle. Naprawdę wkurzył mnie tym swoim niesmacznym żartem. Że niby ja zazdrosny? Niedoczekanie.
-To może wreszcie wypełnię tą obietnicę- Warknął złowrogo, przysuwając się do mnie gwałtownie z dłonią zwiniętą w pięść. Też przyskoczyłem do niego, bo w obecnej sytuacji, byłem gotowy się z nim nawet bić. Guzik mnie obchodzi, co się stanie. Nie będzie mnie pacan obrażał.
W pewnym momencie jednak czarnowłosy dosłownie zesztywniał. Drgnął nerwowo, po spojrzeniu na drzwi i momentalnie odwrócił się ode mnie, jakby nigdy nic.
Nie wiedząc, co się dzieje też spojrzałem na drzwi. Zupełnie nie rozumiałem, co się właśnie stało. Patrzyłem tak dłuższą chwilę aż pojawił się w nich, oczywiście nie kto inny, król i władca, Izaku. No i wszystko jasne.
Blondyn stanął w drzwiach rozglądając się po pomieszczeniu. Zmarszczył brwi patrząc najpierw na mnie potem na Felixa, który znów wrócił do swojej poprzedniej czynności.
Tylko mi nie mówcie, że słyszał, jak skakaliśmy sobie do gardeł jeszcze chwile temu.
Izaku w pewnym momencie zaczął pewnie iść w moją stronę, aż w końcu złapał mnie za nadgarstek, a ja zupełnie zdezorientowany jak to ciele poszedłem za nim.
Popatrzyłem na blondyna zupełnie zaskoczony, a potem zerknąłem w stronę czarnowłosego, który spoglądał na nas ukradkiem zza książki. Gdy już chciałem zapytać, co się dzieje Izaku postanowił mnie oświecić.
-Chcę się napić, a ty będziesz mi towarzyszył- Pewnie w tym momencie wyglądam bardzo głupio. Cóż spodziewałbym się wszystkiego, ale chyba nie czegoś takiego. Przez „chce się napić” ma na myśli alkohol prawda? Naprawdę to miejsce z każdym dniem zadziwia mnie coraz bardziej. Albo nie, chyba powinienem się przyzwyczaić także do tego, że otaczają mnie sami dziwacy.
-Co znaczy niby to towarzystwo?- Burknąłem sceptycznie. Pewnie znowu chce mnie wkręcić w jakieś dwuznaczne zabawy.
Blondyn posłał mi tak zimne spojrzenie, że nie ośmieliłem się więcej pytać. Chyba miał nie za dobry humor. No pięknie. Czy ja wyglądam na jakąś cholerna matkę miłosierdzia, że zawsze trafiam akurat na jego najgorszy nastrój i zawsze musze znosić jego chimery?
Do cholery z tym życiem.
Po chwili trafiliśmy oczywiście do jego sypialni, a jakże by inaczej. Więc już chyba wiem jak ma wyglądać to jego towarzystwo.
Blondyn dosłownie wepchał mnie do pokoju zatrzaskując gniewnie drzwi za sobą. Nie mam pojęcia co go tak rozdrażniło, ale coś czyje, że odbije się to na mnie.
Spojrzałem na niego nieco przestraszony. Cóż nie mam pojęcia, co chce zrobić, ale nie podoba mi się to.
Czułem jak wszystkie moje mięśnie napięły się w oczekiwaniu na jego ruch.
Ku mojemu zaskoczeniu blondyn naprawdę wyciągnął z szafki butelkę whisky i szklankę. Potem opadł na fotel ze zirytowaną miną i nalał sobie alkoholu. Naprawdę nawet nie chce wiedzieć, co siedzi temu gościowi w głowie. Przez chwilę wpatrywał się w przestrzeń gryząc się jakby z myślami. Co rusz marszczył brwi w gniewnym geście i klną pod nosem stukając nerwowo palcami w blat stolika. W pewnym momencie po prostu złapał za szklankę i jednym tchem wypił cała jej zawartość. Przyznam nieco zbiło mnie to z tropu, tym bardziej, że blondyn nawet się przy tym nie skrzywił.
Potem wyjął z kieszeni pudełko papierosów i zapalił jednego zaciągając się mocno dymem. Dopiero wówczas opadł całkowicie na fotel jakby nieco odprężony. Boże, co za gość bez tych swoich papierosisków nie wytrzyma minuty.
Nie wiedząc, co mam zrobić usiadłem na brzegu jego wielkiego łóżka wciąż bacznie mu się przyglądając. Z tego dystansu obserwowanie go było nawet zabawne, choć mogło się to dla mnie skończyć jednoznacznie.
W pewnym momencie chyba zauważył moja niepewną minę, bo uśmiechnął się złośliwie wydychając w moja stronę kłęby siwego dymu.
-Co jest Shon, czyżbyś czuł się nieswojo?- Ten uśmiech chorej satysfakcji na jego ustach przyprawiał mnie o dreszcze.
-Czy ja wiem, widziałem cię już w gorszym stanie- Odpyskowałem mu dobitnie, jednocześnie uważnie obserwując jego reakcję. Uśmiech na chwilę zniknął z jego twarzy. Gdy już myślałem, że wściekły zareaguje jakoś agresywnie, on po prostu odwrócił wzrok i znów mocno się zaciągnął -Wydajesz się być zdenerwowany. Coś się stało?- Spytałem ostrożnie w duchu modląc się by przyczyną jego stanu nie było jakieś moje przypadkowe przewinienie.
-Nawet jeśli, to nie twoja sprawa- Odparł chłodno mierząc mnie zimnym spojrzeniem. Zagryzłem wargę powstrzymując się przed kolejnym komentarzem.
-To, po co mnie tutaj brałeś? Sam możesz sobie pić- Jakoś samo wymsknęło mi się to z ust. Ach ten mój niewyparzony jęzor.
-Może i mogę, ale to do twoich obowiązków należy dotrzymywanie mi towarzystwa. Czyżbyś zapomniał?- Uśmiech satysfakcji pojawił się na jego ustach wykrzywiając je szeroko. Ten znowu o tym. Miałem już nadzieje, że zapomniał o tej całej głupocie.
Izaku spokojnie zgasił wypalonego papierosa w popielniczce stojącej na stoliku. Potem spojrzał na mnie tym dziwnym drapieżnym wzrokiem i skinął dłonią, bym do niego podszedł. Oczywiście chwile się wahałem, ale ostatecznie i tak nie miałem wyboru. Musiałem być mu posłuszny.
Powoli przysunąłem się bliżej jego fotela, choć stanie tak blisko niego doprowadzało moje nerwy do szaleństwa. Przełknąłem z trudem ślinę patrząc mu prosto w oczy z pozornym spokojem.
-Wiesz, gdy ze mną rozmawiasz z daleka, wydajesz się taki odważny, ale gdy tylko  zmniejsza się dystans zaczynasz być niepewny. Boisz się, że ci cos zrobię?- Zapytał wstając powoli z fotela. Mimowolnie cofnąłem się nieznacznie do tyłu. Mój instynkt reagował za mnie. Szczególnie, gdy widziałem na jego twarzy ten stoicki spokój, który zapowiadał jedynie burzę.
-Nie boję się- Powiedziałem odważnie, choć już czułem jak kolana trzęsą mi się ze strachu. Blondyn prychnął rozbawiony i skoczył gwałtownie w moją stronę. Przerażony cofnąłem się gwałtownie, ale napotkałem na swojej drodze ścianę. Oczywiście Izaku skorzystał z okazji, jaka mu się natrafiła i zbliżył się do mnie na niebezpiecznie małą odległość. Przejechał palcem od mojego obojczyka po szyję aż do brody, unosząc ją nieznacznie. Właściwie było to zaledwie muśnięcie, ale i tak czułem te dziwne igiełki podniecenia w każdym minimetrze, który dotknął.
-Nie?- Szepnął rozbawiony moją reakcja. Jego usta przejechały delikatnie po płatku mojego ucha. Pisnąłem gwałtownie, zawstydzony cała sytuacją. Poczułem jak moje policzki nabierają kolorów.
-N-nie, ja po prostu ci nie ufam- W pewnym momencie poczułem jak dłonie blondyna zjechały na moje uda. Sapnąłem gwałtownie, czując jak podniecenie w moich spodniach rośnie z każdą chwilą. Czułem jego ciepły oddech owiewający moją szyje. Nagle chwycił mocno moje nogi i uniósł mnie wysoko przyciskając mocniej do ściany. Pisnąłem zaskoczony tym gwałtownym ruchem i pozycją, w jakiej nagle się znalazłem. Odruchowo oplotłem ramiona wokół szyi blondyna i mocno się w nią wczepiłem.
-Co robisz?- Warknąłem do niego gniewnie. Naprawdę czułem się dziwnie. Oplotłem nogami jego talię, żeby nie spaść, ale w konsekwencji czułem przez spodnie jego wypięta męskość. To naprawdę zawstydzające, cholera.
-Chce ci pokazać, że nie masz innego wyjścia jak tylko mi zaufać- Gdy już chciałem się odezwać skutecznie zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem. Czułem jak jego język bawi się moim zachęcając mnie bym przyłączył się do zabawy. Gdy poczułem jak wsuwa dłoń pod moją koszulkę i sunie spokojnie wzdłuż mojej skóry swoimi długimi palcami, sapnąłem gwałtownie. Dziwny prąc przeszedł całe moje ciało stawiając każdą komórkę w gotowości. Gdy tylko uwolnił moje usta od pieszczot zajął się moim uchem i szyją. Delikatne pocałunki składane tuż nad obojczykiem doprowadzały mnie do szaleństwa. W końcu zaczął zsuwać ze mnie spodnie wraz z bielizną. Wczepiłem się w niego mocniej, by nie upaść, gdy jego ręce mnie nie przytrzymywały.
Po chwili poczułem jak jego palec wsuwa się we mnie. Napiąłem się gwałtownie wbijając paznokcie w poły jego ubrania. Jęknąłem przeciągle, gdy zaczął nim poruszać.
Blondyn prychnął jakby rozbawiony, po czym dołożył kolejny palec mimo, że nie przyzwyczaiłem się jeszcze do pierwszego.
-Pamiętaj, że to do mnie należy twoje życie- Szepnął mi do ucha zmysłowo i polizał delikatnie brzeg jego płatka. Czułem jak serce mocno kołacze mi w klatce piersiowej. Przybity do ściany z nogami oplecionymi wokół jego bioder jeszcze intensywniej odczuwałem każdą pieszczotę – Lepiej mocno się trzymaj- Zarechotał mi wprost do ucha z dziwną satysfakcją w głosie. Chwile później poczułem jego męskość w sobie. Przeciągły jęk wyrwał mi się z gardła. Izaku znów zaczął całować mnie namiętnie jednocześnie penetrując już moje wnętrze. Pomruki niepohamowanie wydostawały się ze mnie. Tym razem to było coś innego, nowego. Po raz pierwszy kochałem się z nim przybity do ściany jego ciałem. Byliśmy maksymalnie blisko. Czułem, jak wchodzi głębiej i głębiej we mnie. Tak głęboko, jak jeszcze nigdy. Zupełnie, jakby chciał wypełnić każdy centymetr mojego ciała, do którego może się dostać. Gdy poczułem nadchodzące spełnienie, zakręciło mi się w głowie. Jeszcze mocniej przywarłem do jego gorącego torsu, opierając mu głowę na ramieniu. Chwile później gwałtowny dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Doszedłem wprost na jego brzuch. Och jak mi przykro…
Opadłem bezwładnie w jego ramiona, nie mając siły, by dłużej się trzymać. Chyba blondyn to zauważył, bo złapał mnie mocno i przerzucił sobie nieznacznie przez ramię. Nie miałem sił by zaprotestować, więc po prostu się poddałem.
Izaku podszedł ze mną do łóżka i rzucił mnie ostrożnie na pościel. Oddychałem płytko, łapiąc łapczywie powietrze w płuca. Blondyn pochylił się nade mną i ucałował mnie ostrożnie w skroń, a potem w usta.
-To jeszcze nie koniec- Szepnął cicho, po czym jednym ruchem znów wszedł we mnie. Jęknąłem czując, jak rozpychające uczucie powraca. Blondyn przyspieszył rytm, jednocześnie obsypując mój brzuch pocałunkami. Chyba domyślacie się, że po mniejszej chwili znów byłem całkowicie podniecony i wiłem się pod nim w spazmach rozkoszy. Sposób, w jaki ten człowiek rozpalał ogień moim ciele w zaledwie kilka sekund chyba na zawsze pozostanie dla mnie zagadką. Sapnąłem, gdy jego męskość trafiła w mój najczulszy punkt, po raz kolejny będąc już u kresu wytrzymałości. Chyba najbardziej denerwuje mnie to, że ja tak szybko dochodzę, a on nie zrobił tego nawet raz. Mimo to w pewnym momencie blondyn przyspieszył łapiąc gwałtownie oddechy, tak samo jak ja. Widziałem jak pot spływał z jego czoła zlepiając pasma jasnych włosów. Po chwili wygiąłem się pod nim w łuk dochodząc po raz drugi, tym razem w towarzystwie blondyna.
Obaj opadliśmy zmęczeni na pościel uspokajając oddech i rozbiegane serce. Blondyn przesunął się obok mnie dając mi nieco przestrzeni. Wciąż dyszał mocno a z jego czoła toczyły się powoli kropelki potu. Miał przymknięte powieki. Patrzyłem na niego przez chwile urzeczony. Jego twarz zupełnie się zmieniała, gdy nie był tym wyniosłym królem wszystkiego. Wydawała się nawet dziecięca. Okrągłe policzki podmalowane lekko pożądaniem, dodawały mu prawdziwego uroku. A czerwone usta, które potrafiły wymawiać tak bolesne słowa teraz wydawały się zupełnie niewinne. W końcu blondyn otworzył oczy czując chyba, że mu się przyglądam. Mimo to nie mogłem oderwać od niego wzroku. Jego rdzawe tęczówki wyrażały teraz jedynie zainteresowanie i ciekawość. Okolony kurtyną złotych włosów wyglądał jak anioł. Gdy na jego ustach pojawił się złośliwy uśmieszek, speszyłem się momentalnie. Poczułem się głupio a moje policzki zaczęły piec wstydem. Nie mogę uwierzyć, że się tak zapomniałem pod wpływem chwili.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- Zapytał bez większego skrepowania. Oczywiście zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony. Nie mogąc nic odpowiedzieć po prostu spuściłem głowę uciekając przed jego wszystkowidzącym wzrokiem. Zaśmiał się cicho przysuwając się bliżej mnie. Zaczął pocierać nosem mój policzek a po czym lekko się odsunął. Spojrzałem mu powoli w oczy, było w nich coś naprawdę pięknego.
Nie mogłem się powstrzymać i mimowolnie moje ciało ruszyło w kierunku jego ust. Wydawał się dość zaskoczony moją nagłą śmiałością, ale rozchylił delikatnie usta zachęcając mnie do dalszego działania.  Przylgnąłem do niego mocniej, ale nie miałem śmiałości, by zrobić cokolwiek więcej. Blondyn chyba zauważając to, sam przejął inicjatywę. Pogłębił pocałunek unosząc się lekko nade mnie. Całowaliśmy się powoli, zapamiętale, jakby sex przed chwila w ogóle nie miał dla nas znaczenia. Czułem się z nim doskonale połączony.
Mimo to po chwili Izaku odsunął się ode mnie z mimowolnym uśmiechem satysfakcji. Chyba nie mógł się powstrzymać ze względu na moją wcześniejsza reakcje. Ułożył się wygodnie na poduszkach i zaczął gładzić mi policzek wierzchem dłoni. Przyznam, że to było dość przyjemne, choć nieoczekiwane z jego strony.
-Śpij już- Mruknął mi nad uchem składając delikatny pocałunek w kąciku mojego oka. Naprawdę, gdy jesteśmy sami w łóżku zmienia się w zupełnie innego człowieka. To doprawdy intrygujące. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale ostatecznie posłusznie zamknąłem oczy i wtuliłem się w poduszki. Byłem naprawdę zmęczony. Seks z nim potrafił wyczerpać cały zasap mojej energii.
Blondyn głaskał mnie delikatnie dłuższą chwile, a potem przeszedł do czochrania mi włosów palcami. Ukołysany jego dotykiem nawet nie wiem, kiedy dokładnie zasnąłem.
***
Dziwne trzaskanie i szuranie wyrwało mnie zupełnie z marzeń sennych. Gdy spałem odczuwałem go tak mocno, jakby ktoś bębnił mi w głowie. Przez chwile próbowałem nasłuchiwać, co się dzieje wokół mnie jeszcze nie całkiem rozbudzony. Znów usłyszałem szuranie a potem kroki w pokoju. Uchyliłem oczy wciąż bardzo śpiący. Zauważyłem jedynie, że lampka w rogu, rzuca nikłe światło na pokój. Zamrugałem kilkakrotnie, wciąż czułem się zamroczony snem a skutki seksu z blondynem też dawały o sobie znać.
W pewnym momencie przesunąłem dłonią gwałtownie w lewo, ale natrafiła ona jedynie na pustkę. Nie było go. Mimo to miejsce, na którym spał Izaku wciąż było jeszcze ciepłe. Uniosłem się powoli na łokciach rozglądając się po pokoju. Po chwili dostrzegłem ciemną sylwetkę stojącą spokojnie przy ogromnej szafie.
-Obudziłem cię?- Zapytał blondyn spokojnym ściszonym głosem, jakby wciąż nie był pewny czy na pewno jeszcze nie śpię.
-Nie- Mruknąłem w odpowiedzi przyglądając się jego poczynaniom. O ile mi się dobrze zdawało, był wciąż środek nocy, a on miał na sobie koszule i spodnie od garnitury. W pewnym momencie nawet wziął ze stolika kremowy krawat i zaczął do wiązać wokół szyi. Co się dzieje?
-Wychodzisz?- Zapytałem z zupełnym niezrozumieniem. Co on chciał niby robić o tej godzinie?
-Tak, mam kilka spraw do załatwienia i musze znowu wyjechać- Odpowiedział swobodnie nawet na mnie nie patrząc.
-Wyjechać, na jak długo?- Sam nie wiem, czemu pytam. Po prosty… nie wydaje wam się to dziwne? Ostatnio często zdarzają mu się takie nagłe wyjazdy. To przecież drugi raz w przeciągu zaledwie paru dni. Oczywiście nie żebym tęsknił, ale to podejrzane…
-Och, o to się nie martw. Nie będzie mnie tylko do jutrzejszej nocy, więc będziemy mogli dokończyć naszą małą zabawę jak wrócę- Na jego ustach wymalował się ten potworny dwuznaczny uśmieszek. Ach jak ja tego nienawidzę, przecież to jawna prowokacja.
Zrobiłem się lekko czerwony, bo właśnie zdałem sobie sprawę, że faktycznie można było tak odebrać moje słowa.
-Nie o to mi chodziło- Fuknąłem do niego obrażony z odrobiną jadu w głosie. Spojrzał na mnie z politowaniem, po czym prychnął tylko jakby lekko rozbawiony moim oburzeniem -Ostatnio często wyjeżdżasz, to coś poważnego?- Zapytałem ostrożnie przyglądając się jego reakcji. Ku mojemu zaskoczeniu blondyn po prostu uśmiechnął się do mnie perliście z tymi dziwnymi chochlikami w oczach.
-Nie możesz wytrzymać bez zadania pytań prawda?- Zagryzł wargę w figlarnym uśmiechu. Chyba bawiła go moja ciekawość. Cóż pewnie też bym się pośmiał, ale to on tutaj decydował, o czym się dowiem, a o czym nie. A co najbardziej wkurzające nigdy nie zdarzyło mu się przypadkiem przy mnie wygadać. Wręcz przeciwnie. Czasem mam wrażenie jakby każde słowo, które do mnie wymawia wcześniej bardzo dokładnie przemyślał.
Poczułem się lekko urażony jego wrogością, więc po prostu prychnąłem i zakopałem się na powrót pod grubą warstwą kołdry.
Po chwili poczułem jak moje okrycie zostało ze mnie brutalnie zerwane, a zimno wstrząsnęło moim ciałem. Spojrzałem lekko spanikowany na blondyna. Myślałem, że zdenerwowałem go niechcący, ale wyglądał nadzwyczaj spokojnie. Przypatrywał się mojej twarzy przez chwilę, jakby nad czymś myślał.
-Powiem ci, ale wcale ci się to nie spodoba- W tym momencie po prostu mnie zamurowało. Nigdy nie sądziłem, że wyjawi mi sekret jakichkolwiek swoich działań, a tu proszę – Pamiętasz Jaspera?- Chwile musiałem się skupić, by przypomnieć sobie osobę, której imię było mi dobrze znane. Po chwili przypomniałem sobie chłopaka, którego jak sądziłem Izaku najpierw chciał zabić, a potem darował mu jego winy mimo zdrady, jakiej się dopuścił. Kiwnąłem tylko głową na znak, że pamiętam – Cóż, więc aktualnie sprzątam cały bałagan jaki spowodował. Stąd te wyjazdy. Szczerze, gdy zorientowałem się jak dużo  zdradził naprawdę jeszcze raz  miałem ochotę go zabić- Przełknąłem ślinę patrząc w jego oczy, które z jakiegoś powodu stały się lodowato zimne. Czyżby uważał, że to moja wina? W końcu gdybym się w to nie wmieszał, może wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. A teraz musiał spijać całą gorycz i konsekwencje tej jednej zdrady. Czemu mam wrażenie, że ma do mnie żal, że wtedy to nie jego poparłem?
W pewnym momencie blondyn jednym ruchem rzucił na mnie z powrotem ciepłą kołdrę.
Gdy tylko wygrzebałem się spod niej napotkałem rdzawo brązowe tęczówki uważnie wpatrujące się we mnie. Blondyn oparł się o łóżko nachylając się powoli nade mną jeszcze bardziej. Poczułem, jak robi mi się gorąco. Przymknąłem oczy skupiając się na chwili. Najpierw delikatnie musnął moje usta, a potem pewnie wpił się w nie mocniej. Gdy w końcu skończył mnie całować szepnął mi cicho do ucha – Jutrzejszej nocy śpij w tej sypialni- Prychnąłem próbując przybrać zdenerwowany wyraz twarzy, ale rumieńce wyraźnie mi to utrudniały.
Izaku jedynie uśmiechnął się do mnie pobłażliwie, po czym wstał wziął marynarkę z fotela i zaczął iść w stronę drzwi. Dziwnie się czułem patrząc na to, jak odchodzi. To chyba pierwszy raz, gdy widzę jak mnie opuszcza po wspólnej nocy. Wcześniej zawsze budziłem się sam w pokoju.
To naprawdę dziwne uczucie, takie puste i z niezrozumiałych dla mnie powodów bolesne.
Blondyn zatrzymał się jeszcze przy drzwiach na chwilę i spojrzał w moją stronę.
-Mam nadzieje, że jak wrócę, to to miejsce wciąż będzie stało- Zaśmiał się perliście a ja miałem ochotę po prostu pokazać mu język. Po chwili jednak znów przybrał poważną postawę, a uśmiech zniknął z jego ust –Śpij jeszcze, wciąż jest noc. I nie myśl za dużo, te sprawy ciebie nie dotyczą- Nie wiem czy to miało mnie pocieszyć, ale patrzył na mnie tak poważnie i intensywnie, że nie potrafiłem długo utrzymać kontakty wzrokowego z nim. W końcu usłyszałem kliknięcie klamki, a blondyn wyszedł zamykając za sobą drzwi. Może mi się wydawało, ale usłyszałem ciche „Dobranoc” nim drzwi ostatecznie zostały zamknięte.
Poczułem dziwną pustkę będąc w jego pokoju, otoczony jego zapachem, ale bez niego. 
Mimo to miałem cały dzień wolności.
Powinienem to wykorzystać jak najlepiej.
Na szczęście już mam plan.
Plan na to, jak zdobyć informację. A kiedy Izaku wróci jutrzejszej nocy, będę przygotowany na spotkanie z nim twarzą w twarz.

CDN…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz